V Festiwal Bajkopisarzy Piernikowa Chata Rafał Hydzik kl. VIa; SP w Kamieńcu Wrocławskim
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i jedną, a może dwoma rzekami, był pewien las. A w nim, w małej norze przy wielkim dębie mieszkał pewien lis. Był on znany z nadzwyczajnie rudej sierści oraz niesłychanej ciekawości - chciał wiedzieć wszystko, kto przyszedł do myszki w gości, z ilu piór składa się skrzydło sowy? Kto maluje borsukom białe paski? Dlaczego wiewiórka nie może usiedzieć na miejscu? Pewnego razu ta nadmierna ciekawość doprowadziła lisa do nieszczęścia. A było to tak..
Lis odbywał właśnie codzienną przechadzkę po lesie i postanowił odwiedzić myszkę. Pukał i pukał, ale nikt nie otwierał.
- Może poszła na spacer - pomyślał Lis.
Nagle, zza drzwi, do jego rudych uszu, dobiegł cienki, piskliwy głosik:
- Kkk..to tttam?
- To ja, Lis.
- Wejdź, -powiedziała cichutko myszka
Gdy Lis wszedł do małego domku, mieszczącego się w pniu drzewa, był zaskoczony. Niegdyś piękne, ozdobione obrazami ściany były puste, zniknęła kolekcja serów i wszędzie panował bałagan. W kącie stała wystraszona myszka, która w rękach trzymała dwie małe, ale pełne walizki.
- Co się stało? Przeprowadzasz się?- zapytał, nie ukrywając zdziwienia.
- Nie, uciekam jak najdalej stąd! Nie mogę tu dłużej mieszkać!- odparła wyraźnie zdenerwowana mysz.
- Dlaczego? Co takiego się stało?!
- Wczoraj w naszym lesie widziałam poootwora! Miał ogromne łapska zakończone ostrymi pazurami! Boję się Lisku!
- Przecież to brednie, potwory nie istnieją- rzekł ze spokojem Lis.
- Skoro tak uważasz, to zostań w lesie. Ja go widziałam i nie chcę ujrzeć go po raz drugi!- To powiedziawszy, myszka wybiegła ze swego mieszkanka, ciągnąc za sobą ciężkie walizki.
Lis zaczął się poważnie zastanawiać.- Czy mysz mogła mówić prawdę? Skądże, przecież potwory nie istnieją! Z drugiej strony, coś musiała zobaczyć, skoro tak bardzo się przestraszyła. Pewnie zobaczyła niedźwiedzia… Jest ich kilka w naszym lesie, ale nikomu nie wadzą- głośno myślał.
Zamyślony szedł przed siebie aż dotarł do domu jeża. Gdy zapukał, jeż od razu go wpuścił i kazał mu być cicho. Gdy Lis wszedł do środka, jego przyjaciel biegał z kąta w kąt.
- Ty też się pakujesz?- zapytał zdziwiony.
- Uciekam stad! Wczoraj, niedaleko domu zająca, widziałem potwora! Był ogromny, miał przynajmniej 15 stóp wzrostu!
-Zdawało ci się, to nie może być prawdą- rzekł Lis.
- Może i wzrok mam nienajlepszy, ale potwora widziałem!- powiedział ze złością jeż.
- Mysz też uciekła- zamyślił się Lis, łącząc te dwa wydarzenia.
- No widzisz! Mam nadzieję, że wszystkie zwierzęta zdołają uciec, zanim komukolwiek stanie się krzywda- powiedział przerażony jeż.
Lis opuścił dom przyjaciela. Przecież ten stary jeż jest prawie ślepy- mówił sam do siebie. 15 stóp - ładne rzeczy!- krzyknął. Lis był przekonany, że zwierzątka musiały się mylić co do istnienia potwora.
Idąc dalej, Lis zauważył uciekającego borsuka, wraz z cała rodziną. Uciekinier zdążył jeszcze wrzasnąć:
- Strzeż się potwora z ogromnymi kłami!
Oszalał- pomyślał Lis. -Pewnie dzieci opowiedziały mu jakaś historyjkę o strasznym potworze, a on im uwierzył.
Na swej drodze Lis spotkał jeszcze uciekającą wiewiórkę, sarnę i sowę. Ostrzegły go, że ma polanie żeruje ogromny zwierz z długimi rogami, wielkimi, czerwonymi oczami i kolcami na całym grzbiecie. Niedowiarek musiał sprawdzić to na własne oczy. Nigdy wcześniej nie widział ani nawet nie słyszał o istnieniu opisanej prze zwierzęta kreaturze. Nie zastanawiając się długo, wiedziony swą ciekawością, pobiegł na polanę, mijając biegnące w przeciwnym kierunku stada saren, dzików i innych leśnych zwierząt. Gdy dotarł na miejsce zaparło mu dech! To, co zobaczył, było dokładnym opisem uciekających zwierząt- wielkie, zakończone ostrymi pazurami łapy, długie przerażające rogi, kolce na grzbiecie, wielkie kły! To był POTWÓR! Mierzył co najmniej 15 stóp! Lis napotkał wzrokiem złowrogie czerwone oczy i pożałował, że jego ciekawość przezwyciężyła rozsądek…a za plecami usłyszał ciche pohukiwanie sowy Mądrogłowej- nadmierna ciekawość nie zawsze popłaca. |